Filmy z wakacji

sobota, 3 listopada 2012

Kota Kinabalu - Kiulu Valey

Dzień był bardzo długi. Rano o 8mej wyjechaliśmy na rafting na górskiej rzece w Kiulu Valey jakieś 50km pod Kota Kinabalu. Po krótkiej odprawie, na której dowiedzieliśmy się jak reagować na komendy sternika, wsiedliśmy na pontony razem z 2 parkami z Hongkongu i pchani rwącym nurtem popłyneliśmy w dół rzeki. Zabawa była przednia. Oprócz nas na 4 innych pontonach pływali obok chińczycy i japończycy. Co musiało skończyć się wodnym "konfliktem zbrojnym". Chlapaliśmy się wzajemnie wodą do ostatniej suchej nitki, przyjmując coraz to bardziej wymyślne pozycje umożliwiające skuteczniejsze zmoczenie przeciwnika. W przerwach między chlapaniem, sternicy dostarczali sporo emocji prowadząc tak pontony, aby było jak najwięcej wywrotek. Na koniec wszyscy skoczyliśmy do wody na body rafting.
Po dopłynięciu do brzegu, zjedliśmy lunch i wyjechaliśmy do punktu z którego odebrał nas Steve, który zorganizował przejażdżkę rowerową po okolicy. Na miejscu przygotowaliśmy rowery i z parką Hong Kongu wyjechaliśmy na zwiedzanie. Rozpoczęło się bardzo ciekawie. Przejazd po dziurawym moście zawieszonym na linach nad rzeką, potem było nie mniej ciekawie. Mijaliśmy wioski: chrześcijańską, muzułmańską i buddyjską z olbrzymią pagodą, plantację drzew rubber tree z których produkuje się najlepszy gatunek lateksu. Po drodze złapała nas ulewa i państwo z Hong Kongu zaczęło mieć trudności z dalszą jazdą. Oboje zaliczyli bliski kontakt z błotem jadąc przez kałużę, ale szczęśliwie wszyscy dojechaliśmy do celu. Wracaliśmy do hotelu samochodem razem ze Stevem. Z uwagi na korki podróż samochodem się mocno wydłużyła. Co pokrzyżowało nam plany związane z praniem. W hotelu o dziwo nie było pralni, a te które były w pobliżu były zamknięte. Zbawieniem okazał się pobliski hostel, w którym za 20 rm wypraliśmy 4kg ubrań. W między czasie przeszliśmy się na pobliską promenadę gdzie zjedliśmy kolację w restauracji oferującą owoce morza. Jedzenie wybierało się z akwarium i po kilkunastu minutach ugotowane jedzenie lądowało na stole. My wybraliśmy zupę clam oraz zapiekany ryż z mieszanką fruti di mare. Po obiedzie odebraliśmy pranie z hostelu i wróciliśmy do hotelu pakując się przed wylotem do Sandakanu, który mieliśmy o 8:30.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz